Na końcu świata, czyli w Warszawie
Warszawa – z czym nam się kojarzy? Luksus dla wybranych? Cywilizacja, nowoczesność? Oficjalnie mieszka tu 1,7 miliona ludzi, średnia zarobków najwyższa w Polsce, Metro Warszawskie, liczące aż DWIE nitki, blisko 80 muzeów, około 30 teatrów i tyle samo kin. Jeżeli którakolwiek lokalizacja nad Wisłą stanowi synonim wysokiego poziomu życia albo łączności z wielką Europą – listę zawsze otwiera stolica. Siedząc w kawiarni na Krakowskim Przedmieściu albo przemierzając Galerię Północną (której Tarchomin latami wyczekiwał jak zbawienia) łatwo zapomnieć, że nawet w takiej metropolii można znaleźć miejsca odcięte od świata, wyizolowane, gdzie wróble zawracają, a psie szczekanie to dźwięk tak egzotyczny, jak – nie przymierzając – wycie małpy. Uwierzcie mi, nie ma w tym ani grama przesady; bez własnego samochodu dotrzeć ciężko, wydostać się jeszcze trudniej, a na wsparcie lokalnej społeczności nie zawsze można liczyć. Nie zawsze takowa istnieje. Styczeń upłynął mi głównie pod hasłem