Posty

Wyświetlanie postów z 2019

Te święte noce, te święte dnie

Obraz
Dobiegł końca drugi dzień Świąt, ale oktawa jeszcze trwa. Mam wrażenie, że obchodzę najpiękniejsze Narodzenie Pańskie; dawniej nielubiane, stały się moim powodem radości. Ostatnie 3 dni spędziłam w 3 różnych domach na 3 różnych przyjęciach. Każde wyjątkowe. Wigilia u wujostwa na Bielanach była najbardziej tradycyjna i konserwatywna – czytanie Biblii, modlitwa, na stole czerwony barszcz z uszkami, pierogi, kulebiak, pod koniec kluski z makiem. Potem choinka, kryjąca wielką obfitość prezentów. Święty Mikołaj nigdy nie obdarował mnie tak hojnie. Kolejny dzień u nas. Trochę nowatorstwa: zagraniczna muzyka bożonarodzeniowa, pizza z działu mrożonek w Lidlu, czekoladowy pudding (arcydzieło taty). Dumnie zaprezentowałam moją kulinarną wizytówkę: sernik na piernikowym spodzie z powidłami i polewą czekoladową. Goście nie skąpili pochwał. Inicjatywa warta świeczki, mimo braku śniegu za oknem, mimo stresu związanego ze sprzątaniem, mimo zachodu wokół choinki, którą wspólnie z ojcem wybrałam i

Serce z kamienia

Przyszłam na świat w latach 90. Tej cudownej, idealizowanej przez wszystkich dekadzie, gdy dobra, patriotyczna młodzież wisiała na trzepaku albo czytała książki w przerwach między kolejnymi nabożeństwami. Tych czasach, kiedy słuchano polskiego rocka, a nie zniewieściałego Justina Biebera, zaś patrioci świętowali imieniny, zamiast postępować w zgodzie z europejskimi trendami i obchodzić urodziny. To była ostatnia dekada bez zgniłego, prozachodniego postępu.... Dobra, skończmy już tę konfabulację. Przyszłam na świat pod koniec lat 90. Szpital świętej Zofii, sierpień, godzina 14:35. Pora jak najbardziej stosowna, bo znaczna część szkół i zakładów pracy (jak ja nie znoszę tego sformułowania!) kończy jeść obiad. Była mama, był tata. Patrzyłam na nich niebieskimi oczami, które do dziś niewiele zmieniły odcień. Z ochrzczeniem familia się nie śpieszyła. Miałam 3 lata, gdy zaliczyłam oficjalny prysznic w kościele. Nie żywię do nikogo żalu, mimo bliskiego sąsiedztwa zboru baptystów, c

Wiedźma z Katedry

Wiedźma z Katedry  Dlaczego Wiedźma? Wiedźma to zaprzeczenie niewiasty. Wiedźma wie, a niewiasta niekoniecznie. W mojej głowie siedzi mnóstwo myśli dotyczących wiary, polskich tradycji, Bożego Narodzenia, ale też edukacji, wychowania, problemów społecznych. Tego, co dostrzegam na co dzień w pracy i tego, czego doświadczyłam w ciągu swojego (na razie) niedługiego życia. Wiedźma odróżnia się od wróżki; pierwsza wróży z gwiazd, kart, fusów, lotu ptaka. Ta druga po prostu wie, choć bywa sarkastyczna i złośliwa. Taka już natura czarownicy... Dlaczego z Katedry? Z dwóch, a może trzech powodów. Katedrę znajdziemy w szkole, auli wykładowej, ale także dumnie stojącą w środku miasta. Jest też niesamowity film Tomasza Bagińskiego. Trwa kilkanaście minut, a ile można o nim mówić! Wiara, oświata, kino. Stałe elementy mojego życia, szczególnie w czasach studenckich; skończywszy zajęcia na uczelni, spieszyłam do oratorium, bo tam zbierałam pierwsze doświadzenia jako wychowawczyni

O czym powstał ten blog?

No właśnie, o czym powstał ten blog? Pierwotnie miał dotyczyć wyłącznie Bożego Narodzenia. Niby kilka dni grudnia, a jak ważnych! Wszyscy czekamy. Chciałam pisać o świątecznych zwyczajach, znanych i tych już zapomnianych, polskich i zagranicznych. Pomysł upadł, bo....już trochę za późno. Poza tym Boże Narodzenie to niby temat-rzeka, ale ogranicza się wyłącznie do grudnia. Ponieważ mam potrzebę częstszego pisania niż tylko przez jeden, dwa miesiące, postanowiłam, że będzie też o Wielkanocy. I co dalej? Pomniejsze uroczystości chrześcijańskie. Albo pochodzenia chrześcijańskiego: Wszystkich Świętych, Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Walentynki, Dzień Świętego Marcina....ciągle za mało. Nawet, jeśli wezmę się za opisywanie polskich obrzędów i zwyczajów ludowych, wkrótce zabraknie mi tematów. Nie mogę oczekiwać, że skończę prowadzenie bloga po obronie magisterki. Odejdę z uczelni, zaliczę podyplomówki, rozpocznę prawdziwą pracę na pełen etat – zawiesić, zrezygnować? Show mus