Syndrom rozczarowanej królewny – patologiczna miłość według Walta Disneya
Wiecie, czym jest bowaryzm? Chyba powinniście. Świeżo upieczeni maturzyści na pewno kojarzą książkę Gustawa Flauberta „Pani Bovary”, której bohaterka przekonuje się, jak bardzo panieńskie fantazje nie znajdują odzwierciedlenia w małżeńskich realiach. Oto Emma, wiejska dziewczyna, traktująca ślub jako przepustkę do lepszej egzystencji, doznaje rozczarowania. Zamiast praktycznego zastosowania maksymy żyli długo i szczęśliwie – trafia do pustego domu, gdzie mąż jest raczej gościem niż mieszkańcem. Dodajmy, że totalnie nie wykazuje zainteresowania cudzą samotnością, bo wyżej ceni swoją karierę kiepskiego medyka. Kijowo, nie uważacie? A teraz skonfrontujcie to z tym, jak wyglądają współczesne licealistki. Farbują włosy, malują paznokcie, podejmują mniej lub bardziej udane próby makijażu. Wymieniają się opiniami o kremach do rąk, sposobami na trądzik. Szukają hajsu na mordercze treningi w obawie przed nadprogramowymi 10 kilogramami , otrzymanymi jako hojna zapłata za zjedzenie 2 ba