Między sacrum a profanum
Uwielbiam politykę. Rzadko się przyznaję, bo nic tak nie dzieli naszych rodaków jak stosunek do partii rządzącej. Społeczeństwo polskie jest społeczeństwem konfliktowym; nie wiem zresztą, czy kiedykolwiek będzie inaczej. Daleko nam do japońskiego uwielbienia cesarza, utożsamianego z boskością, równie daleko do amerykańskich pogawędek o wyborach, ucinanych podczas niedzielnego barbecue . Nie dalej niż tydzień temu przejrzałam ranking prestiżowych zawodów, opublikowany przez Centrum Badania Opinii Społecznej. Kto się znalazł w spisie? Strażak – utożsamiany z bezwarunkowym służeniem społeczeństwu. Profesor uniwersytetu – widziany jako specjalista najlepszego sortu. Robotnik wykwalifikowany – przykładowo: murarz, tokarz. Górnik – bo wykonuje ciężką pracę w niebezpiecznych warunkach. Pielęgniarka. Nauczyciel. Lekarz. Rolnik. Inne zawody. Jeszcze inne zawody. Daleko, na szarym końcu był ksiądz. I na końcu końców….polityk. Co przyjęłam z zaskoczeniem