Wszystkie kobiety japiszona - trzecie spotkanie z najmłodszą warszawką


Ten odcinek będzie najbardziej patologiczny. Będą zdrady, romanse, będą duchy, rusałki, będą nastoletnie ciąże i zatajone choroby psychiczne – innymi słowy, będzie wszystko, co nakręca kolorowe czasopisma. W wersji dorosłej – Życie na gorąco, w wersji gimbusiarskiej Bravo, Bravo Girl albo Popcorn.

Użytkownicy mediów społecznościowych, szczególnie Tik Toka, mogli natknąć się na nietypowy kalkulator. Służy do przeliczania wartości Waszego partnera / partnerki na wielbłądy. Ilość garbatych stworzeń, uzyskanych w ostatecznym wyniku, zależy od walorów fizycznych.

Wzmiankę o programie usłyszałam niecały rok temu. Daruję sobie opowiadanie historyjek, w jakich okolicznościach, gdzie to znalazłam, kto mi powiedział….To naprawdę nie jest istotne.

Ja tylko mam nadzieję, że Yuppie się do tego nie dorwał, boby chłop zdurniał.

 

Wierny jak pies

Jak zapewne pamiętacie, Yuppie pływał, biegał, trenował na maszynach, grał w kosza oraz w piłkę nożną. Dobrze czuł się na widok pełnych trybun. Jeszcze lepiej, kiedy wracał do domu z obstawą; odprowadzało go przynajmniej pół tuzina kolegów. Wśród nich był Murzynek.

Tak, wiem, że nazwanie kogoś Murzynem nie jest poprawne politycznie, ale trudno też przeinaczać fakty – ksywa wynikała z ciemnej cery i niemal czarnych włosów. Murzynek to Murzynek. Wołali go tak od dzieciństwa, a sam zainteresowany nie czuł się pokrzywdzony. Yuppie mówił, że Murzynek to jego największy przyjaciel. Chodzili razem do przedszkola, podstawówki i gimnazjum – zawsze ta sama grupa, ten sam oddział, ta sama ławka. Problemy także zbliżone: trudne relacje z ojcami, wygórowane ambicje, niemal wrodzona nieufność, czasem na granicy paranoi.

Rodzice Murzynka byli wymagający. Liceum, które mu wybrali, żądało „tylko” 160 punktów. Nie mowa tu o Batorym przy Myśliwieckiej, ale renoma zbliżona. Oprócz tego wyścig szczurów, bezwzględni nauczyciele, wredna dyrektorka i dobry dojazd.

Ponieważ (jedyny!) syn miłych państwa był laureatem olimpiady, miał świadectwo z czerwonym paskiem i liczne osiągnięcia sportowe, został przyjęty. Entuzjazm opadł po wakacjach. Poczuł, że klasa darzy go coraz mniejszym szacunkiem, że jest wyśmiewany, poniżany, bo nagle 30 osób zapragnęło znaleźć kozła ofiarnego. Skłócił się z romanistką na dobre, oberwał kilka pał z kartkówek. Nie krył się przed Yuppie z myślami samobójczymi – miał ochotę skoczyć z Mostu Północnego.

Dlaczego nigdy nie obrócił tego w czyn?

Chodził na basen. W poniedziałki, środy i piątki.

Miał dziewczynę. Krępa budowa, aryjska uroda, ambicje dostania się na Uniwersytet Medyczny. Twarda sztuka.

Lubił duńskie piwo. Okazjonalnie palił, nie za dużo, dla towarzystwa.

Yuppie widywał Murzynka codziennie. Mieszkali w blokach naprzeciwko. Yuppie przyznał, że przyjaciel ma dziewczynę porządną i wierną, tylko daleko mieszkającą. Osiedle, na którym żyła dziewczyna Murzynka, znajdowało się w małej miejscowości na terenie powiatu legionowskiego. Prawie 20 kilometrów od osiedla ukochanego. 

Yuppie stwierdził, że nie chciałby związku na odległość. Murzynek natomiast sięgnął po drugiego papierosa.

 

Szwadron złamanych serc

Wszystkie partnerki Yuppie były blondynkami. Mówił, że ceni skandynawską urodę. Pierwsza nosiła imię jego matki. Zakochał się gdzieś w połowie gimnazjum. Związek potrwał jakieś 10 miesięcy i został zakończony z powodu zdrady. Ona zdradziła, nie on.

Z kolejną związał się w trzeciej klasie gimnazjum. Na okolicznych osiedlach krążyły o niej nieprzychylne opinie. Powodów było kilka.

Po pierwsze: miała układy z wychowawczynią. Z tego, co pamiętam, była dość sympatyczną kobietą, ale tylko wobec dziewcząt. Naszego bohatera określała mianem cwaniaka, dla którego nie ma miejsca wśród uczciwych ludzi.

Po drugie: ubierała się prowokująco, wstawiała setki zdjęć na Instagrama i żyła w wielkiej przyjaźni z rodzicielką, o której też źle mówiono.  

Po trzecie: minął rok, gdy nie dochowała wierności Yuppie. Minął drugi, gdy uczyniła to znów. Na początku klasy maturalnej zerwali kontakt.

A potem była studniówka.

Kilkadziesiąt osób brykało do muzyczki o sprośnym teledysku i niewybrednym tekście: kajli giw mi dżast a czens, lec goł ałt ent dens. Yuppie nie brykał, miał fatalny humor. Sączył gorzałę przy stoliku, naturalnie przemyconą. Anioł, który też przyszedł sam, zmył się krótko po północy. A nasz bohater został do końca, torturując się widokiem przeszczęśliwej Super Laski, tańczącej z Bananowym Chłopcem. Czuł, że los potraktował go niesprawiedliwie.

Ostatnią partnerkę poznał na prestiżowej uczelni. Spędzili razem 3 lata, a potem podupadł na zdrowiu. Zasłabł podczas treningu, trafił do szpitala. Ukochana była u niego tylko raz. Przesiedziała jakieś 30 minut, wściekając się, że Yuppie nie cieszy się należycie jej wizytą. Wyszła, rzekomo do pracy.


Następnego dnia wpadł Murzynek. Stwierdził, że malowana lala wcale nie pracuje, tylko ucieka od problemów. Zarzut znalazł potwierdzenie, bo ukochana Murzynka wszędzie miała wtyki. Zadzwoniła tu, zadzwoniła tam. Napisała jeszcze do kilkunastu osób i zebrała obszerny materiał dowodowy.   

Yuppie wyszedł ze szpitala. Wieczorem napisał do partnerki, ile to lat zmarnował, licząc na jej wsparcie i zaangażowanie. Psychicznymi atakami zajęło się łącznie pięć osób. Oskarżona spanikowała, zablokowała ich numery i profile. Podobno przez semestr miała silne wahania nastroju – od euforii po depresję, od stoickiego spokoju po skrajną histerię. Krążą plotki o nadużywaniu przez nią narkotyków, ale Anioł milczał. O hospitalizacji Yuppie dowiedział się długo po fakcie, o rozpadzie związku jeszcze później.                 

Yuppie trafił do szpitala w kwietniu.

Rozstał się z dziewczyną w czerwcu.

Historię rozpisał Aniołowi w lipcu, kiedy ten przebywał z całą rodziną na Litwie i chodził po cerkwiach.

Spotkali się w sierpniu, prawie dwa miesiące po przykrych zdarzeniach.

Czego nie rozumiecie?

 

Kuchnia, kościół, kołyska

Niebiańsko dobra dziewczyna zadała przyjacielowi pytanie o wizję idealnej przyszłości. Usłyszała taką odpowiedź:

Chciałbym tyle zarabiać, żeby moja kobieta nie musiała pracować. Bo moim zdaniem powinna siedzieć w domu i bawić się z dziećmi, a mężczyzna pracować i dawać jej wszystko, co zapragnie. Ja nie wymagam wiele: tylko ciepła, wsparcia, obiadu i rodzinnej atmosfery.

Chciałbym mieć trzech synów. Mam już pomysł na imiona. Wymyśliłem, że jeden będzie lekarzem, drugi prawnikiem, a trzeci dyrektorem w jakimś banku. Nie, ja nie chcę córki, bo wychowaniu dziewczyny bym nie podołał. Z chłopakiem jest prościej, żeby wychować go na porządnego człowieka: trzeba oduczyć lenistwa i skłonności do alkoholu. A z dziewczynami?

Dziewczyna miewa zachcianki. Może się puszczać, prostytucja – nie daj Boże! Może być koszmarną materialistką. Nie dość, że niewierna, to jeszcze rządzi facetem, choć to on powinien podejmować wszystkie decyzje. Tfu!

Tylko ty (Aniele) jesteś porządną dziewczyną. Prawdę mówiąc, jesteś jedyną szanującą się kobietą, jaką znam. Oprócz mojej mamy. Nie szwendasz się z byle kim, dbasz o swoją godność. Moja mama też jest taka, tylko ma okropnie socjalistyczne poglądy. Dlatego czasem się kłócimy.



Matka Yuppie nie lubiła większości rówieśniczek syna. Po północnych dzielnicach Warszawy krążą legendy, ile razy którąś panienkę straszyła policją – uważała je za zepsute i zdemoralizowane. Natomiast Anioła po pierwszym widzeniu chciała zaprosić na obiad. Bardzo dziwna sprawa.

Mniejsza z tym, kolejnego wątka nie chcę rozwijać. Kiedy po raz pierwszy Anioł streścił mi jego przemyślenia, byłam zaszokowana. Anioł chyba zdaje sobie sprawę, ale nie dramatyzuje. Wzrusza ramionami:

Był taki czas, kiedy patrzyłam na niego jak w obrazek. Był dla mnie bogiem. Każdą jego sentencję zapisywałam, powtarzałam rodzinie i znajomym. Koleżanki, zwłaszcza znające (Yuppie) tylko z moich opowieści, marzyły o podobnym facecie.

Moja mama była innego zdania. Mówiła, że gość musi dorosnąć, bo życie pisze różne scenariusze. A on zachowuje się, jakby zamawiał pizzę w restauracji – zamówi hawajską i przyniosą hawajską. Ten przekąs, to zwątpienie mojej mamy mnie wkurzało. Pisałam z Yuppie po pięć, sześć godzin dziennie. Wydawał mi się niesamowicie mądry. Zrozum mnie (Wiedźmo z Katedry), teraz jestem starsza i widzę wszystko inaczej. Wtedy miało się po siedemnaście, osiemnaście, dziewiętnaście lat. 

Dodajcie dwa do dwóch

Wszyscy chcieliśmy być kochani. Ja chciałam, Anioł chciał, Murzynek chciał, Yuppie chciał. Problem w tym, że wzorce mieliśmy kiepskie; niby szukaliśmy czegoś głębiej – ale brakowało drogowskazów, którędy trzeba pójść. Szkoła kazała zakuwać słownictwo z angielskiego, niemieckiego i francuskiego, rodzina bardziej życie uprzykrzała niż w czymkolwiek pomagała. To były smutne realia.

Zostały filmy, seriale i utwory hip-hopowe, zostały reklamowe wizerunki piłkarzy i profile na Instagramie. Wszyscy chcieli być silni i zdeterminowani jak Maximus z Gladiatora, palić zielsko i buntować się przeciwko systemowi jak przedstawiciele ulicznego rapu, kopać piłkę jak Lewandowski. Panowało przekonanie, że trzeba osiągać sukcesy, dążąc po trupach do celu – ale recepty na zdrowe relacje ciągle brakowało. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiedźmy nie będą istnieć, gdy przestaniesz je palić

Co świętować w lutym?

Syndrom rozczarowanej królewny – patologiczna miłość według Walta Disneya